Posłuchaj, w waszym zgromadzeniu czynnym tak częste są zmiany. Dusze się załamują. [...] Czemu. Bo zapominają o tym, że Ja sam, przez przełożonych zarządziłem zmianę dla dobra ich dusz, dla dobra wiecznego. Zapominają o tym, że nie jadą na nową placówkę same, bo przecież w swym sercu wiozą Jezusa, który jest wszędzie ten sam. Zapominają o tym, że chcę im dać pole do zbierania zasług, do okazywania Mi swej miłości i wierności. Moja dziecino, napisz na pociechę i podporę tych dusz, że Ja nie miałem gdzie głowy skłonić, że prowadziłem życie tułacze, przenosząc się z miejsca na miejsce, od miasteczka do wioski - dla zbawienia dusz, dla chwały Ojca — zapominając o sobie. I Ja miałem nieprzespane noce, miałem chwile śmiertelnego prawie utrudzenia, a odpoczynku nie miałem. Idąc do jakiegoś miejsca, wiedziałem ilu tam jest moich wrogów, ale nie wahałem się, szedłem, by pełnić wolę Tego, który Mnie posłał.
Dzieci moje - nie lękajcie się, nie zatrważajcie serc waszych. Choćby wszyscy byli przeciwko wam, Ja będę z wami. To wam wystarczy. A przeciwnie – czy byłybyście zadowolone, gdybyście pozostały na ulubionym miejscu, ale żyłybyście w niezgodzie z własnym sumieniem? W niebie zobaczycie, jaką troską otaczałem wasze dusze, jak dobierałem warunki, w których mogłybyście zdobyć świętość, a wszystko zależało od waszego nastawienia wewnętrznego, od waszej współpracy z łaską. (Dz. I, 77)