Dziennik, Zeszyt I (7)

Przez szereg dni Pan Jezus milczał. Oschłość bardzo boleśnie odczuwana towarzyszyła mi ustawicznie. Za to, więcej niż kiedykolwiek indziej, czułam się złączona z moją Matką Niepokalaną. Matka Najświętsza nauczyła mnie dziękować Panu Jezusowi za oschłości, cieszyć się Jego szczęściem bez względu na to, że się nie przeżywa tego uczuciowo. Ponieważ Pan Jezus milczał, a ja nie wiedziałam, czy to jest wolą Bożą, bym prosiła Pana Jezusa o pewną łaskę, zrobiłam wobec Matki Najświętszej zakład. Jeżeli jutro w czasie modlitwy nastąpi nadprzyrodzone skupienie, to uznam to za wolę Bożą. Po chwili, sądząc, że o takie rzeczy prosić nie można, prosiłam - jako o znak woli Bożej - o pogodę, bo już bardzo dawno panowała słota. Wstydziłam się, że żądam takich znaków, ale nie odstąpiłam już od tego ostatniego. Na uwielbienie dobroci Jezusa wyznam, że Jezus spełnił obydwa warunki - w modlitwie mogłam znów ukryć się całkiem w Panu Jezusie, pogoda była piękna, deszcz nie padał.