Pęknięty wyrostek robaczkowy

Zeznanie Marii B. ze Starej Wsi: «Dnia 27 czerwca 1963 r. zostałam jako ciężko chora, przewieziona do szpitala w Brzozowie. Kiedy Dyrektor szpitala mnie zobaczył, zafrasował się, a nie rokując nadziei wyzdrowienia czy nawet życia, obawiał się przystępować do operacji. Moje nogi i ręce były już zimne i skostniałe. „W całym organizmie ropa, wyrostek robaczkowy pęknięty, prosto na stół" - takie były słowa lekarza chirurga. Po operacji, która trwała trzy i pół godziny, Dyrektor stwierdził, że stan jest beznadziejny. Ogólne zakażenie w całym organizmie. Zastosowano streptomecynę i wszelkie inne środki, jakimi szpital dysponował. Stan zapalny utrzymywał się nadal. Podczas całej choroby, widząc bezskuteczność środków medycznych, uciekaliśmy się do modlitw [...] do Matki Bożej Starowiejskiej. Nastąpiło chwilowe polepszenie, lecz szóstego dnia przyszło znowu całkowite pogorszenie i stan beznadziejny. Dyrektor [...] orzekł, że nie pożyję dłużej niż dwie godziny. W tym samym czasie mąż przyniósł kwiaty z grobu S. Leonii Nastałówny, które przyłożył na otwartą ranę. Po przyłożeniu tych kwiatów nastąpił silny wylew ropy drenami i ogólne polepszenie. Od tej chwili czułam się z dnia na dzień coraz lepiej. Po sześciu dniach wróciłam do domu. Widząc tu wyraźną pomoc Matki Bożej Starowiejskiej, wyjednaną za pośrednictwem S. Leonii, chcę złożyć publiczne podziękowanie. Niech każdy, kto to będzie słyszał, zachęci się do wielkiej ufności w Jej wstawiennictwo, bo i lekarze, widząc bezskuteczność ludzkich środków, a później, mój powrót do zdrowia, orzekli, że jest to uzdrowienie niespotykane w medycynie i nazwać by je można cudownymi.