Dziennik, Zeszyt I (1)

[1] Uwierzyłam Miłości.

O tym, że Bóg mnie kocha, mówiła mi matka kochana, która wracając z kościoła, składała na mych ustach matczyny pocałunek, mówiąc, że przyjmowała Komunię św., a Pan Jezus chce przez nią powiedzieć mi o tym, że mnie kocha.
Że Bóg mnie kocha, mówiły mi bez słów stworzenia wszelkie, z którymi się zapoznawałam. Wschodzące czy gasnące zorze złociste; chmurne, pełne tajemnych mroków czy gwiaździste noce szeptały do duszy, że jestem kochana przez Boga, który dla mnie gasi i zapala słońce, a kiedy śpię, czuwa u mego wezgłowia i liczy tętna mojego serca. Lekki, kojący wietrzyk czy groźna zawierucha, pełna grzmotów i błyskawic mówiły mi zarówno o tym, że Bóg czuwa nade mną, że mnie kocha. O, ta mowa przyrody - barwnego kwiecia i rozśpiewanych ptasząt - to nie było tylko marzenie, to był głos, który pouczał, że tam, gdzie kończy się jej działanie, gdzie nawet myśl ludzka nie dosięgnie, ale jak strudzona ptaszyna zwraca/1 ku dostępnym dla niej gniazdom/2 - że tam żyje Bóg, który się nazywa Miłością.
Że Bóg mnie kocha, uczył mnie Kościół święty przez kapłanów, wysłanników nieba, uczyła lektura.
A o czym mówił Jezus, gdy w białej Hostii zstępował z ołtarza, biorąc me serce w posiadanie, napełniając je pokojem i szczęściem po brzegi?
Czyż to nie dosyć, mój Panie, by uwierzyć [2] Miłości, by się Jej odwzajemnić, pełnić Jej rozkazanie? Poszłam za Jej głosem,
oprzeć się nie mogłam. Bóg mnie kocha, nie pragnę miłości stworzeń, bo one nie zdołają zaspokoić bezdennych moich pragnień.
A jednak, nawet już po oddaniu się Miłości, spostrzegałam obawy, które niekiedy jak iskra maleńka, drzemiąca pod popiołem, to znów jak wulkan ognisty wybuchały, grożąc zniszczeniem wszelkich porywów, a nawet tej dziecięcej wiary w miłość Bożą. Ileż to razy tej maleńkiej kruszynie groził upadek i załamanie się na całej linii. Lecz Pan, który trzciny nadłamanej nie skruszył, lnu kurzącego się nie zagasił/3, litował się nad ubóstwem i nędzą samą, podnosił z upadku, dodawał otuchy, chęci, siły, obdarzał słodką pieszczotą, utrzymywał w ścisłej łączności z sobą, dając tysiące dowodów, że mnie kocha.
Zdawać by się jednak mogło, że dobroci Bożej wszystko [to] było za mało - posuwa się jeszcze dalej.



1/ Wyraz „zwraca" ma u s. Leonii znaczenie: powraca.
2/ We wszystkich dotychczasowych odpisach „Dziennika" słowo „gniazdom" zostało zamienione na „gwiazdom".
3/ Por. Iz 42, 3.