Dziennik, Zeszyt I (27)

Przyjmuję twoje cierpienia wewnętrzne jako ekspiację za dusze, które szukają niedozwolonych rozkoszy. Będziesz cierpieć, jak ci to zapowiedziałem, przez cały czas karnawału. Skoro przejdziesz drogę ciernistą, którą ci wyznaczyłem, odpoczniesz w moim Sercu, pokrzepię cię nowym strumieniem pociech, a potem pogrążę cię znowu w oschłym cierpieniu, ale będzie to cierpienie obmyślane i dane przez Miłość. Nie lękaj się, Ja będę z tobą (por. Iz 43, 1-2).
Raz, kiedy wśród tych oschłości próbowałam zanurzyć swoją duszę w Bogu, odezwał się głos wewnętrzny: Daremne twoje usi­łowania. Chcę, byś teraz cierpiała bez promyka pociechy, bez naj­mniejszej ulgi. Twoje serce zdaje się być spragnione jak ziemia bez wody, jak więdnący kwiat bez rosy. To jest cierpienie, ale wiedz, że dusza, która chce żyć bez Jezusa, jest taką wyschniętą ziemią jest kwiatem bez życia. Cóż, że takiej duszy przyświeca — niby słońce - chwała i oklaski świata? Niestety, odurzona tym żarem, przyspie­szy swój uwiąd, a ci sami, którzy dziś jeszcze darzą ją uśmiechem, jutro [52] zechcą deptać ten kwiat uwiędły jako badyl, pozbawiony krasy i woni. O, Ja nie chcę, by ten kwiat był zdeptany. Ja mam moc ożywić nawet to, co umarło. Moja Krew najświętsza posiada żywotne siły. Przesiąknęła nią rola Kościoła katolickiego; stała się żyzna, stała się zdolna umarłym nieść życie. Trzeba, by dusze ofiarne przyjęły dobrowolnie na siebie cierpienie, które niby prasa ściśnie je bólem, ale ten ból rodzić będzie życie w duszach zwię­dłych i bezsilnych.
Jeżeli na nic zdobyć się nie możesz, powtarzaj Ojcu niebieskie­mu: Z Panem Jezusem uwielbiam Cię, Ojcze; z Panem Jezusem kocham; z Panem Jezusem dziękuję Ci za odebrane łaski; z Pa­nem Jezusem żyję dla Twojej chwaty. Możesz tak mówić dlatego, że istotnie żyję w twej duszy, choć tego nie odczuwasz, a wiedz, że nie jestem tam bezczynny. Żyję cały dla Ojca, ale w twojej duszy żyję dla Niego wespół z tobą. Każdy akt twego życia ode Mnie bierze swój początek. Jestem początkiem wszystkiego. Ja sam współdzia­łam z tobą - twój Jezus, którego tak bardzo kochasz.
Pragnę, pragnę, pragnę, czy Mi odmówisz czego? Koniec kar­nawału, ludzie zapominają o Mnie, jeżeli zapukam w tej porze do ich serc, nawet nie zapytają kto to. Nie pytają dlatego, bo się do­myślają że to Jezus, [53] a oni dziś Jezusem zajmować się nie chcą, mają tańce, pijatykę, wesołe towarzystwo. Jezus w takich chwilach jest dla nich natrętem. Po cóż puka? -przecież nie mam czasu z Nim rozmawiać; czego żąda? -przecież Mu nie dam tego, co przeznaczone dla mojej wygody, dla moich zachcianek. Niech poczeka, aż siebie upoję, dam Mu ostatnie kropelki, których już nie wychylę. Byłem świadkiem takich myśli, nawet u dusz mej służ­bie oddanych. Wiesz, moja Leonio, co zrobię? Wrócę i będę prosił o obiecane ostatnie krople. Może w tej chwili, gdy te dusze poda­wać Mi będą bezwartościową kroplę napoju, zobaczą me wargi spalone, moją twarz wybladłą i oczy zalane łzami, może jeszcze dosłyszą w przedśmiertelnej agonii swych dusz, jęk mego bólu, może się ockną będą żałować... Wszystko zapomnę, przytulę do serca, uszczęśliwiony, że się znalazło to, co było zginęło (por. Łk 15, 6). Przysze­dłem do ciebie dlatego, bo Mi tam czekać kazano, a Jaw tej chwili jestem spragniony. Czy Mi odmówisz czego? Ze łzami w oczach zapytałam: Czego chcesz, Jezu? Czego mam Ci nie odmówić? -Dokuczaj sobie na wszelki możliwy sposób, by Mi sprawić przyjemność. Szukaj umartwienia we wszystkim, jeżeli potrafisz to uczynić bez zwrócenia na siebie uwagi.
[54] W czasie karnawału słyszałam niekiedy głos Jezusa, ale nie sprawiało mi to zmiany w wewnętrznych oschłościach i opuszcze­niu ducha. Cierpiałam, bo zresztą i Jezus przychodził najczęściej ze słowami skargi. Wreszcie, w Środę Popielcową [6 III 1935 r.], kiedy właściwie rozpoczyna się czas pokuty, Jezus napełnił moją duszę radością i rzekł: Ciesz się moją obecnością. Cierpiałaś, gdy świat się weselił. Ciesz się teraz, gdy świat dusz cierpi pod brze­mieniem wyrzutów sumienia. Daję ci te radości nie dla samych tyl­ko pociech, ale dlatego także, by cię przekonać, że Ja przemawiam do ciebie. Ja zapowiedziałem ci cierpienia, Ja oznaczyłem czas tych cierpień, Ja przychodzę teraz z pociechą, jakiej świat dać nie może. Odpocznij w moim Sercu, by nabrać siły do znoszenia cier­pień, jakie cię jeszcze czekają.