17 Grudnia
O Mądrości, któraś wyszła z ust Najwyższego, sięgając od końca aż do końca, urządzając wszystko mocno a łagodnie, przyjdź i naucz nas drogi roztropności.
Módlmy się:
Boże, Stwórco i Odkupicielu natury ludzkiej, wejrzyj łaskawie na nasze prośby i spraw, żeby Twój Jednorodzony Syn, przyjąwszy naturę ludzką, pozwolił nam łaskawie cieszyć się swoim Boskim towarzystwem. Który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen.
ROZWAŻANIE:
„Leonio.Teraz
z Serca Mojego wyrywa się prośba do ciebie. Wejdź zdecydowanie na tę
najmniejszą, najprostszą ku niebu drożynę – dla uczczenia tajemnicy Mojego
niemowlęctwa. Dotąd nikt nie oddał się całkowicie tej tajemnicy. Miałem dusze –
razem ze Mną ukrzyżowane. Miałem i mam dusze żyjące w takim ukryciu przed światem, w jakim ja
żyłem przez 30 lat w Nazarecie. Ale nikt nie oddał się całkowicie i ze
świadomością uwielbieniu i naśladowaniu tajemnicy niemowlęctwa. A przecież ono
ma taką samą Boską wartość, jak śmierć krzyżowa. Pragnę, by każda chwila Mojego
życia miała całe zastępy dusz uwielbiających, kochających i naśladujących, bo
wszystkie przeżyłem dla dobra dusz. Nie myśl, Moja mała, że upodabniając się do
niemowlęctwa Bożego – będziesz pozbawiona uczestnictwa w innych tajemnicach
Mego życia. Od pierwszej chwili Mego Wcielenia miałem w Sobie obecne wszystko,
co spełnić miałem na ziemi. Duszom maleńkim pozwolę przeżyć razem ze Mną to, co
Sam przeżyłem już wówczas, gdy cicho płakałem przy Sercu Mej Matki
Niepokalanej, a Me Boże Serce krwawiło bólem na widok niewdzięcznych dusz.
Dziecino,
wytłumaczę ci, dlaczego Bóg nie może znieść żadnej nawet najmniejszej plamy
orzechowej na duszy. Oto dlatego, że jest nieskończenie święty, że jest sama
Świętością. Źrenica oka ludzkiego jest tak delikatną, że skoro spadnie do niej
bodaj pyłek, zalewa się łzami, aż wyrzucie z siebie obce ciało. – Tak Bóg –
Nieskończona Świętość – nie może znieść w sobie tego, co jest Mu obce, a tym
jest grzech, Bóg i grzech nigdy ze sobą współistnieć nie mogą. Niech więc żadna
dusza nie odważa się powiedzieć, że Bogu nic nie szkodzi, jeżeli ona tak, czy
inaczej postępuje. Bogu szkodzi to bardzo, jak szkodzi źrenicy wszystko, co z
zewnątrz do niej się dostanie. Istota Boża nie może być nieczułą na to, co jest
jej wręcz przeciwne, a dzieje się to w Jego obecności, tuż przy Nim. Dusza,
która po popełnieniu winy doznaje wyrzutów sumienia, doznaje ich z tej samej
przyczyny. Przez łaskę uświęcającą ma ona w sobie coś Bożego – ma podobieństwo
Boże, ma świętość, która również nie może znieść tego, co się z tą świętością
nie zgadza, chce to wyrzucić, jak źrenica wyrzuca obce ciało i póty nie może
być spokojna, dopóki z żalem nie odkryje tego spowiednikowi, który – jak
lekarz, mocą Chrystusa – usuwa z duszy naleciałości grzechowe. Ale uważaj. Są
ludzie, którzy maja dziwnie wydelikacony wzrok i są tacy, którzy już przywykli
pracować w przestrzeni pełnej kurzu. Sa dusze, które nie mogą znieść nawet
niedobrowolnych przewinień i sa takie, które w złości toną. Pierwsze – to dusze,
które wzrok swej duszy kierują zawsze ku blaskom odwiecznej Miłości – stąd ta
delikatność. Inni patrzą wciąż w ziemię, nie wznoszą oczu ku słońcu – nie ma
ich co drażnić. Leonio – Ja nie chcę wzbudzać w duszach chorobliwej lękliwości,
która pochodzi z wadliwego nastawienia oczu duszy na świętość Bożą – własną,
ale chcę, by każda dusza moich Oblubienic była delikatną jak źrenica, zdrowa, a
gdy będzie taką, nie trudno jej będzie odróżnić zło od tego, co jest tylko
nędzą i ułomnością skażonej natury, która jest dla duszy bogactwem, bo jest
tytułem do zmiłowań Bożych nad nią.
Leonio –
niemowlęctwo duchowe nie polega na tym, by większą część doby przesypiać, jak
to czyni niemowlę ludzkie, ale na tym, by przez łaskę nabyć cech
nadprzyrodzonych, które w niemowlęciu są naturalne. Jedna z tych cech to
szczerość i prostota. Dzieci dorastające umieją już niekiedy naśladować
starszych, którzy uprawiają wobec dzieci sztukę przedstawiania czegoś inaczej,
niż się rzecz ma. Na twarzyczce niemowlęcia nie można dojrzeć żadnych rysów
nieszczerości . i dusz – niemowlę duchowe – ma być szczerą wobec Boga,
otoczenia, wobec samej siebie. Wobec Boga – nie usprawiedliwiać się, nie
wymawiać: stanąć wobec Boga taką, jaką jest – z niemocą i słabością, zdolną do
każdego grzechu. Odbiciem szczerości duszy wobec Boga jest jej szczerość wobec
spowiednika. Tak mu się otwiera jak Bogu. I sobie samej przygląda się dusza z
taką samą szczerością. Nie wmawia w siebie tego, czego nie ma – jest, czym
jest. Nie uważa również dwuznaczności wobec otoczenia, bo nie zna się na
sztuce. O, jakże miłym jest Bogu takie usposobienie, z jakąż miłością lgnie On
do takiej duszy, jakimi ją obdarza łaskami.
Raz, myśląc o
tym, co dotąd mówił Pan Jezus o niemowlęctwie duchowym, zastanawiałam się, w
czym jeszcze mogłabym naśladować niemowlę. Pan Jezus skupił moją duszę w Sobie
i odezwał się: w łagodności i słodyczy. W ludzkim niemowlęciu jest to cechą
naturalną, że jest łagodnym. Ale dusza z miłości i dobrowolnie stała się
niemowlęciem, według ducha ma się w tym upodobnić do Jezusa, Niemowlęcia
Bożego. Jezus Niemowlę miał w sobie obecne wszystkie cierpienia jakie, Go
czekały. Nadto czuł On w Swoim Sercu wszystkie cierpienia, wszystkich ludzi,
czuł każdy ból, każdą łzę każdego człowieka – łzy matek, wdów, sierot – wszystko
to jak morze boleści zalewało duszę Jezusa, a jednak nikomu tego nie okazał, z
miłości stał się niemowlęciem, by nie rzec i słowa o tym, co cierpi Jego Serce.
Słodycz, pogoda rozlana na Jego Obliczu niemowlęcym. Pozwala się wziąć na ręce
pastuszkom, mędrcom, darzy ich uśmiechem i pełnym miłości spojrzeniem. O jak
szczęśliwy los wygrają dusze, które dobrowolnie zechcą naśladować Niemowlę
Jezus! Łagodność, słodycz – nie są doceniane przez świat, ale inaczej na te
cnoty spogląda Bóg. Być łagodnym wówczas, gdy ból napełnia duszę, gdy wszystko,
jakby się sprzysięgło na to, by szkodzić – to heroizm, na który może się zdobyć
małość, posunięta aż do niemowlęctwa.
Dziecino –
starsi bawią się, używają, bo to karnawał – zapominają o Mnie, zasmucają Mnie.
Przychodzę do was – maleńkich Moich dzieci – szukać pociechy i ukojenia. Tak
czyni ojciec. Gdy widzi, że starsze dzieci krnąbrne Ida uparcie za swoją wolą –
gardzą ojcem, serce jego ściska się bólem, głowa pochyla się nad brzemieniem
trosk, z oczu płyną gorzkie łzy. Aż oto podbiega ku niemu maleństwo, które
ledwo chodzić poczyna, obejmuje rączkami głowę ojca, szczebiocze do niego,
pieści go. Ojciec zaczyna się uśmiechać przez łzy i choć nie zapomina zupełnie
o doznanej zniewadze, bo i tamci to tez jego dzieci to jednak – doznaje ulgi,
ciszy się, że jest ktoś, kto go kocha ponad wszystko. Moja maleńka dziecino,
daj mi wszystką swoją serdeczność, na jaką zdobyć się możesz, przychodź przed
Tabernakulum, jak często będziesz mogła. Przychodź wprost do Serca Mego, w Moje
objęcia – twoje ciche łzy przyjmę jako wynagrodzenie za zapomnienia drugich.
Powiedz siostrom, by miłości dla Mnie
choć jedną godzinę zachowały ścisłe milczenie, specjalnie w intencji
wynagrodzenia za obojętność ludzi światowych – będę wam wdzięczny za to.
Leonio – droga
niemowlęctwa duchowego jest dostępna dla wszystkich: by wejść na nią – trzeba
zstępować z wysokości pychy rozumienia o sobie w niziny pokory i zapomnienia o
sobie. Ludek prosty, niewykształcony może wejść na tę drożynę bez obawy, że na
zna szczytów, zakrytych przed jego wzrokiem. Na nizinach uznania swej nędzy i
słabości nie doznaje zawrotów głowy. Mogą na drogę niemowlęctwa duchowego – na
drogę naśladowania Jezusa Niemowlęcia wejść także i ci, którzy złożyli
doktoraty. Wystarczy im sobie przypomnieć, że Jezus Niemowlę był mądrością samą
– a jednak stał się cichym, pokornym, nieznanym. Jeżeli stanowisko stawia
uczonych na świeczniku, niech się
starają o zachowanie pokory, łagodności, dobroczynności , by byli dla otoczenia
tym, czym dobroczynne słońce jest dla ziemi, dla ludzi dobrych i złych. Jeżeli
po swej pracy zawodowej wrócą do świątyni swego serca, znajda tam Jezusa, Który
z nimi będzie przestawał poufnie, po przyjacielsku, a jeżeli będą pokornego
serca, odsłoni im tajemnicę mądrości, która daje nasycenie, pokój, szczęście,
za którym tak tęskni serce ludzkie. Nigdy wiedza nie może być przeszkodą w
zjednoczeniu się z Bogiem, bo poza nią kryje się Ten, który stwarza zarówno
umysły szukające wiedzy, jak i to, co je zaspokoić może. Wielkie umysły znajda
wielkość, której pragną, a może zazdroszczą jej innym – przy Tym, który
wyniszczył Samego Siebie, stając się maleńkim. Czy wiesz Leonio, dlaczego tak
wiele mówię o tej maleńkości? Oto dlatego, że Ojciec Niebieski pragnie się
otoczyć najmniejszymi Swymi dziećmi – On Najwyższy i Nieogarniony najczulej
kocha najniższych. Tych, którzy się pięli w górę i chcieli Mu dorównać,
zepchnął w przepaści – a dla tych, którzy się uniżą, przygotuje najwyższe
stolice, by były tuż przy Jego wysokości.
Dla Moich
Oblubienic, Leonio, dla dusz zakonnych – ta droga jest najbezpieczniejsza. W
Maleńkim Jezusie znajdziecie wzór do naśladowania we wszystkim. Może niejednej
z was wydaje się za trudno naśladować Jezusa, przebiegającego miasteczka i
wioski, nauczać drugich, rozprawiać z doktorami, jak to czynił Jezus, Mistrz z
Nazaretu. Może za trudne i niedościgłe wydaje się wam życie bolesnej Męki
Jezusa – Jego katuszy i śmierci krzyżowej. Sądzicie może, że nie będzie was
nikt przybijał do krzyża, to tez Jezusa ukrzyżowany – będzie w waszych sercach
tylko przedmiotem uwielbienia i miłości, a nie naśladowania? Może niejednej z
was takie myśli przesuwały się przez głowę, a w sercu budziło się zniechęcenie.
Pójdźcie do Niemowlęcia Jezusa”.