Dziennik, Zeszyt I (9)

Nie wystarczyło mi to - rozterka duszy już raz odnalazła drogę i nie tak łatwo ją było pokonać. Pan Jezus robił mi wymówki: Moje dziecię, czyż Ja nie zasługuję na to, byś Mi ufała, czyż cię zawiodłem kiedy? - Słuchaj spowiednika, Ja będę z tobą. Jęk boleści wyrwał się z duszy - mam słuchać spowiednika, który mi zakazał słuchać wewnętrznego [11] głosu, że to są iluzje. Jezu, mam słuchać spowiednika, a może odejść od niego, iść gdzie indziej, szukać innego spowiednika? Nie, moje dziecię - pozostań/11.
Przez tego spowiednika, już przy następnej spowiedzi, 29 IX [1934 r.]/12, udzielił mi [Jezus] jednej z największych łask - uleczył z wewnętrznej rozterki, która od szeregu lat nurtowała w duszy. Przez niego napełnił mnie spokojem i szczęściem tak wielkim, że dotąd nie zmąciła go żadna przeszkoda. Jezus milczał, lecz ja byłam szczęśliwa, bo w Jego imieniu mówił ten, który w oczach Jezusa jest posłańcem Bożym.
Zdaje mi się, że od tego czasu moje trwanie w Bogu stało się więcej duchowe. Ponad wzloty i uniesienia przenosiłam chwile pokornego trwania u stóp Jezusowych. Łzy żalu, wdzięczności i miłości stały się mój ą ucztą naj rozkoszniejszą, wzrosła w mej duszy miłość Matki Niepokalanej, a przede wszystkim najukochańszego Ojca niebieskiego. Wzrosła ufność, że kiedyś, gdy skończy się wygnanie, ujrzę oblicze Boże, bo uwierzyłam Miłości. Niebo - co mi w nim dać możesz jeszcze o Boże, kiedy już tu na ziemi dałeś spokój niebiański i sam istotnie i osobiście zamieszkałeś w mej duszy?

Jezus słucha spowiednika odnośnie do kierownictwa duszy, jak słuchał na ziemi [12] swej Matki Niepokalanej. Spowiednik zakazuje umartwień, Jezus nie pozwoli nawet na doręczenie mi narzędzi pokutnych; zakazał słuchać głosu wewnętrznego, Jezus milczy. Ja milczeć nie mogłam. Otwierałam Panu Jezusowi swoje serce, opowiadałam Mu jak dziecię, z czego życie się składa. Mógł mnie Pan Jezus poznać z tych rozmów tak dobrze, że chociażby nie był Bogiem i nie znał mnie Sam przez się, poznałby mnie z tych zwierzeń dziecięcych.

Raz, wśród wynurzeń mej miłości, Pan Jezus odezwał się: Otwierasz przede Mną swe serce, bo ci potrzeba Serca, które by cię rozumiało. A czy pomyślałaś o tym, że i Ja mam Serce i chciałbym je otworzyć przed moimi przyjaciółmi? Proś spowiednika, by ci pozwolił słuchać mego głosu. Otrzymasz wiele łask, byś mogła spełnić swoje posłannictwo na ziemi. Przez ciebie chcę uczyć dusze maleńkie dziecięcej ufności i wiary w Miłość. Chcę ci powierzyć tajemnice najdroższe memu Sercu. Proś spowiednika, by ci pozwolił swobodnie ze Mną rozmawiać, inaczej nie mógłbym przyjść.

Pozwolenie otrzymałam... Ale ja znów zawahałam się czy się nie łudzę, czy znów nie rozpoczynam jakiegoś kroku fałszywego, czy ja naprawdę jestem tak bliska Panu Jezusowi. Jezus rozproszył moje obawy. Jesteś Mi bliska, bardzo bliska, tak dalece, że ustawicznie z tobą przebywam. Ale jak tobie chodzi o to, by być kochaną przeze Mnie, tak Mnie chodzi o to, byś Mnie kochała. Tak dalece będziesz Mi bliską jak Ja będę bliskim ciebie. Ile Mi się oddasz, tyle Ja oddam się tobie. Oddasz Mi się całkowicie, Ja oddam się [13] całkowicie tobie.
Stań się maleńką, by jak niegdyś Dziecię Jezus, tak teraz ciebie mogła wziąć na swe ręce moja Matka Niepokalana, by cię zaofiarować Trójcy Przenajświętszej. Ofiara złożona przez ręce Maryi jest najmilsza Bogu.


11/ Cztery następne linijki tekstu są wytarte. Odnoszą się one, jak wynika z treści listu s. Leonii do ks. K. Schmelzera (L. 45), do opinii, jaką Jezus oraz Matka Najświętsza wypowiedzieli pod adresem spowiednika, a które on polecił usunąć z notatek.

12/ Treść tego tekstu odnosi się do początków kierownictwa ks. Kazimierza Schmelzera (zob. s. 475).