Dzień 5 - 20 grudnia



20 Grudnia

O Kluczu Dawida i berło domu Izraela, który otwierasz, a nikt nie może zamknąć; zamykasz, a nikt nie zdoła otworzyć, przyjdź i wyprowadź z więzienia jeńca, siedzącego w ciemnościach i cieniu śmierci.

Módlmy się:

Boże, Twoje niewymowne Słowo za zwiastowaniem anielskim przyjęła Niepokalana Dziewica Maryja i, stawszy się domem Bożym, została napełniona Duchem Świętym; prosimy, abyśmy za Jej przykładem byli zdolni pokornie poddawać się Twojej woli. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

ROZWAŻANIE:

„W niemowlęctwie duchowym muszą się połączyć ze sobą maleńkość z wielkością. O maleńkości już ci mówiłem. Wytłumaczę ci, w jaki sposób połączyć z nią wielkość. Jeżeli ktoś majętny i bogaty daje ze swego mienia potrzebującym – daje wspaniałomyślnie, nie dając odbierającemu odczuć, że ze swego udziela, a z własnym uszczupleniem – mówią o nim ludzie, że jest wielkim, że to jest człowiek wielkiego serca. Takie samo miano dają tym, którzy poświęcają się wielkiej idei – nie licząc prac i  trudów. Wielkim nazywa się człowieka, stającego odważnie wobec tych, którzy depczą prawdę i sprawiedliwość – bez względu na to, że się przez to naraża na szykany i wzgardę – obrona prawdy stanowi jego wielkość. Wielkim jest człowiek, który opuszcza wszystko, co ma, a idzie za Chrystusem – wielkim jest ten, który oddaje życie swoje za tych, którzy mu źle życzą, nienawidzą go. Jakże może się pogodzić maleńkość niemowlęcia z wielkością bohaterską. Przez łaskę. Łaska jest tak potężna, że wszystko może. Niemowlę daje wspaniałomyślnie to, czego żąda matka. Jeżeli ono bezwiednie trzyma coś zaciśniętymi rączkami, to matka odebrać może. Dusza, która chce być takim niemowlęciem powinna się wyzbyć wszelkiego przywiązania do jakiejkolwiek rzeczy, a równocześnie prosić Jezusa, by Sam zabrał to, co może bezwiednie trzyma jeszcze w swoim posiadaniu. Niech taka dusza daje jezusowi wspaniałomyślnie miłość swego serca, trud i cierpienie – bliźnim pomoc, wsparcie, słowo zachęty czy pociechy. Czy jej nie dawał Jezus Niemowlę? Serce Swej Matki i św. Józefa zalewał radością Swą Bożą, a sobie zostawił ból z powodu niewdzięczności ludzkiej. Pocieszał pastuszków i umacniał ich dusze, sobie zostawiając ból, odepchnięcie od wszystkich tak, że w bydlęcej stajni musiał szukać schronienia. Pocieszał i umacniał duszę mędrców – sobie zostawiając ból zapomnienia od tych, których ukochał, a którzy szukają raczej złudnej wielkości. Pozwalał bogacić się innym, Sam znosząc ubóstwo, posunięte aż do skrajności. Pozwalał panować Herodowi, dla siebie wybierając wygnanie. Pozwalał mówić innym, a sam milczał. Kiedy Niepokalana Matka zanosiła Go do świątyni, pozwolił złożyć za siebie okup, równocześnie jednak ofiarował Ojcu Swe życie, jako ofiarę za ludzkość całą, z tych, którzy Go nienawidzą, bluźnią Mu, prześladują, z tych, co Go krzyżują. Ofiara Jezusa Niemowlęcia w świątyni ma taką samą wartość, jak ofiara krzyżowa, jak ofiara ołtarzowa. Ten sam Baranek oddał  się Ojcu na zabicie za grzechy świata. Widział maleńki Jezus miecze bólu skierowane ku Niemu w chwili swej ofiary – ale nie cofnął się – owszem pozwolił na przedłużenie Swego życia, by dokonywanie tej ofiary trwało dłużej, by trwało w sposób mistyczny do końca świata.
- Najmniejsze dzieci Boże – Dusze oddajcie na ofiarę; przed wami zakryto to, co cierpieć będziemy. A jeśli nawet Bóg uchylił zasłonę, nie lękajcie się, bądźcie wspaniałomyślni, połączcie waszą maleńkość z wielkością. Odrzućcie wielkodusznym gestem wszystko, co jest z tego świata, co wam do Jezusa może utrudnić przystęp. A jeżeli zauważycie, że prawda i sprawiedliwość są w pogardzie – stójcie mocno przy Bogu; jeżeli mówić wam nie będzie danym, tym serdeczniej kochajcie Jezusa, tym ofiarniej bądźcie Mu oddane – to będzie nieme kazanie wygłoszone przez najmniejszych do tych, którzy siebie uważają kazanie wygłoszone przez najmniejszych do tych, którzy siebie uważają za wielkich i mądrych. Niech wielkość wasza polega na pogardzie tego, za czym świat się ugania, na ofiarowywaniu siebie, na gotowości czynienia wszystkiego, czego Bóg żąda. Wielcy tego świata nie potrafią sobie omówić przyjemności, nie potrafią siebie zwyciężyć nawet w drobiazgach, a maleńkie Dziecię Boże przejdzie koło sideł ponętnych z bohaterską wielkością, a raczej przejdzie wysoko ponad nimi – przy Sercu Niepokalanej Matki. Czyż zamieniłby pieszczoty Jej najczulsze na zwodnicze przynęty? Dzieci Moje, otwórzcie oczy, chciejcie zrozumieć, gdzie wielkość prawdziwa. Stańcie się małymi, a uczynię was bohaterami, uczynię z was przednią straż Mego Królestwa, uczynię z was najodważniejszą milicję, która w pierwszy gotowa iść ogień, ale też pierwsza zdobędzie nagrodę – z ust niemowlątek i ssących, najsilniejszą utworzę fortecę, z tych którymi świat pogardza, utworzę aureole Swojej chwały. Kto chce być wielkim, niech się stanie małym przez pokorę, wyrzeczenia się siebie, zapomnienie o sobie, a przede wszystkim przez niemowlęcą ufność we Wszechmoc Tego, który je kocha i przy Sercu Swoim wychowuje.
Leonio, kiedy ci pierwszy raz mówiłem o niemowlęctwie duchowym, mówiłem ci, że przez nie najbardziej upodabniasz się do Jezusa w Hostii. W Moim niemowlęctwie najbliższym Moim aniołem, który czuwał nade Mną była Moja Matka Niepokalana. Ona spełniała nade Mną wolę Bożą. Dziś taką rolę spełnia wobec Mnie kapłan. Jestem zamknięty w Tabernakulum, dopóki nie otworzy drzwiczek kapłan, by Mnie podać na pokarm duszom, by Mnie zanieść w sercu swoim do chorego. Pod postacią Hostii spełniam cichą ofiarę- za ludzkość całą, za każdą duszę z osobna. Milczę, ale modlę się za wszystkich, ukryty zaglądam do głębi każdej duszy, na pozór Sam bez życia – ożywiam milionowe rzesze, cisnące się do Mnie po życie. Posłuchaj, Moja Oblubienico, Moja mała siostrzyczko – chcę, byś Mnie naśladowała, by Mnie naśladowały wszystkie maleńkie duszę. Daję wam kapłanów – przewodników, pozwólcie, by kierowali waszymi krokami, nie rozstrząsajcie, dlaczego to lub owo nakazują wam lub zakazują. Bądźcie im posłuszne. Żyjcie same głębokim życiem wewnętrznym, życiem Bożym – nieście to życie duszom bliźnich waszych przez modlitwę, ofiarę, przez zapomnienia o sobie. Bądźcie mało wymagające dla siebie, zostawcie w swych sercach dużo miejsca dla Jezusa, oddajcie Mu się całkowicie, by w was żył, jak żyje w Hostii; biały opłatek, ów kawałek chleba przeistacza się w Jezusa, już z Jego istoty nic nie pozostaje, prócz przypadłości. Leonio, Ja chcę tak przeistaczać duszę – chcę ja całkowicie przeistaczać w Siebie w sposób tajemniczy, jak się dokonuje przemiana chleba i wina w Ciało i Krew Najświętszą. Ja chcę żyć w duszach, nie niszcząc ich wrodzonych uzdolnień i zalet, podnosząc je do współżycia ze Mną. Za strony duszy potrzebną jest koniecznie ofiara – wyrzeczenia się siebie.
Dusze, które chcą wejść na drogę niemowlęctwa duchowego, muszą w szczególniejszy sposób ukochać zapomnienie. Gdybym jako niemowlę pozostał w Betlejem, gdzie Mnie witały pastuszki, gdzie Mi hołd oddawali Mędrcy, nie byłbym tak dobrze ukryty, jak w Egipcie, gdzie żyłem nieznany. Święty Józef i Moja Niepokalana Matka zabrali mnie do Egiptu potajemnie – to była ucieczka. Mogłem nie uciekać, mogłem pozostać w kraju, nawet dać znać Herodowi, że żyję, ale uszedłem jego zbrodniczej ręki, która bez woli Ojca Niebieskiego i bez mojej zgody dosięgnąć Mnie nie mogła. Ale tym sposobem Herod rozjątrzyłby się jeszcze bardziej, prześladowałby innych. Prześladowanie znoszone z miłości dla Boga jest zasługujące, ale dusze kochające Boga, powinny starać się, nie dlatego, by uniknąć cierpienia leczy by nie dopuszczać do obrazy Bożej w osobach bliźnich, bo i one mają duszę, i oni sa odpowiedzialni przed Bogiem. Z tego względu doskonalszą i bezpieczniejszą rzeczą dla duszy jest zapomnienie i dusze powinny je bardzo kochać. Niech Wam maleńki Jezus będzie wzorem. Chyba, że są takie zamiary Boże wobec pewnych dusz – że Bóg dopuszcza na nie prześladowania, wówczas powinny spokojnie i z oddaniem się woli Bożej przyłożyć usta do kielicha goryczy.”