List nr 3 do Stanisławy Walczak

Przemyśl, 28 III 1929

Nie mam słów na podziękowanie Ci za taki wzniosły, piękny i wielki list - choć to że wielki chcę odwołać, bo i dwa razy taki jest dla mnie za mały. Gdybyś wiedziała Stasiu, ile skorzystałam, ile razy go czytałam... Wiem, że go pisałaś pod okiem Matuchny Niepokalanej, dlatego jest mi tak drogi. Ty piszesz Stasiuchno, a mnie się zdaje, że słyszę dyktando tej Przesłodkiej Matki naszej i dusza rwie się do Jej stóp gorącym uczuciem miłości i radości, bo przecież to Matka moja. I wiesz co, Droga Stasiu? - w oczach Matuchny Niepokalanej nieraz czytam, że ze mnie niezadowolona, bo Ją za mało kocham. Proszę Cię moja Droga Stasiu, byś za mnie chciała być ekspiacją - kochając Ją za mnie - ale równocześnie, byś mi uprosiła u Jezusa taką miłość Maryi, jaką Ty ją kochasz. Cieszę się bardzo, że jesteś sodaliską. Doprawdy, chyba Ci Matuchna Niepokalana dogadza we wszystkim i wyjątki robi - bo przecież przedtem tylko starowiejskie dziewczęta do Sodalicji należały.

Ja tak długo nie odpisywałam, bo czasu nie mam okropnie. Uczę się, a nauka wypełnia cały dzień, a nawet dzień za krótki. Nieraz chciałoby się powiedzieć "stój chwilo", bo lekcji nie umiem, a tu nauczycielki przychodzą. Ale chwila nie posłucha - płynie do wieczności, przynosząc tę jedynie radość, że ja z nią razem płynę do mego Jezusa, do Matuchny Najsłodszej, że w Niej zatonę na zawsze, że znajdę przy Jej Sercu Stasię i nucić Jej będziemy wspólnie wieczną pieśń miłości.

Powiem Ci Stasiu coś w sekrecie: Pan Jezus się na mnie oszukał - wezwał mnie do zakonu, darzy dowodami miłości, a ja... - żebym to była Jego pociechą? Piszę to z przekonania, Stasiu, nie z pokory - ale celowo - byś jakoś tę sprawę poleciła Matce Najświętszej, a Ona to wszystko załatwi. Piszę tak poufale, a bez żadnego sensu, ale mi się zdaje, że jak dawniej tak i teraz, rozmawiam tylko z Tobą, a wtenczas nie dobiera się wyrazów, a myśli się tylko o najsłodszym przedmiocie swojej miłości. [...].

Kiedy do Ameryki pojadę nie wiem na pewno, może się jeszcze zobaczymy, bo wyjeżdżać będę na pewno ze Starej Wsi. [...].

Pomódl się czasem Droga Stasiu za mnie - o błogosławieństwo Boże w nauce, żebym mogła odpowiedzieć zaufaniu Przełożonych i zadaniu, które mnie czeka, szczególnie, bym Mu pozyskała jak największą liczbę dusz. To moje największe życzenie.

w: S. Leonia Nastał, Uwierzyłam Miłości, Stara Wieś 2009, s. 405-406.