Tajemnice chwalebne z S. Leonią

Tajemnice chwalebne

1. Zmartwychwstanie Pana Jezusa

Duszę moją przykuł widok Pana Jezusa w takiej postawie, w jakiej Go dotąd nie widziałam. Był niepojęcie piękny. Oblicze Jego pełne było młodości, szlachetności, a zarazem majestatu królewskiego. [...] Mój Jezu - powtarzałam pełna upojenia - więc już nie ma cierniowej korony na Twej skroni? O, jak to dobrze, jak się tym cieszę. Więc już Twoje ręce nie [są] skrępowane łańcuchami, lecz jaśniejące niepojętą pięknością, a z ran twoich nie płynie już Krew, lecz wychodzą pełne chwały blaski. Jak to dobrze, że w ręku Twoim już nie trzcina, dana na pośmiewisko, lecz palma zwycięstwa i chwały (Dz. III, 141).

2. Wniebowzięcie Pana Jezusa

„Tak, moja droga - moim niebem jest każda dusza w stanie łaski poświęcającej. Ile razy dusza przyjmuje Mnie w Komunii św., tyle razy odnawiam w niej triumf mego Wniebowstąpienia. Aniołowie spoglądają w zdumieniu, na jakie gody wybiera się ich Król, a On wstępuje do dusz prostych, czystych, do dusz maleńkich i tak je tuli do siebie, tak się nimi cieszy, jak gdyby one stanowiły całe Jego niebo (Dz. I, 98).

3. Zesłanie Ducha Świętego

„Nie przywiązuj do niczego swojego serca, jedynie do miłości Jezusowej. Oddaj się pod kierownictwo Ducha Świętego. Jeżeli rozbudzi w twoim sercu żal, nie tłum go, ale nie zacieśniaj twojego serca - nie przestawaj w takich chwilach powtarzać Jezusowi, że Go kochasz” (Dz. I, 90).

4. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

„Leonio, zabiorę cię do nieba wówczas, gdy przez umartwienie dojdziesz do tego, czego już dawno żądałem od ciebie, tj. uduchowienia twego ciała. W niebie ciało będzie mieć udział w chwale i szczęściu duszy, ale by było zdolne zażywać takich rozkoszy, musi przejść przez próbę ogniową. Ja sam przeprowadzam przez nią. Taki cel mają choroby, którymi doświadczam ukochanych moich; do tego celu ma służyć praca lub umartwienie” (Dz. I, 104).

5. Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny na Królową nieba i ziemi

Maryja ukoronowana była pięknością i chwałą niepojętą; była nieskończenie szczęśliwa i zanuciła Magnificat, którego w milczeniu słuchała całe Trójca Przenajświętsza i wszyscy niebianie. Gdy ukończyła, zaczęli śpiewać hymny powitalne aniołowie i grali przecudne preludia. Nie wiem, jak się to stało, że ja na strunach duszy grałam razem z aniołami. Szkoda, że nie jestem kompozytorem i nie mogę odtworzyć tej melodii. Wszystko to trwało w czasie jednej Mszy św. (Dz. III, 149).