Dzień 3 - 18 grudnia

18 Grudnia

O Adonai, wodzu domu Izraela, któryś ukazał się w płomieniach Krzaka Gorejącego Mojżeszowi i dałeś mu Prawo na górze Synaj, przyjdź nas odkupić mocą swego ramienia. 

Módlmy się:

Dozwól, prosimy Cię, wszechmogący Boże, abyśmy zostali uwolnieni z jarzma grzechu i radośnie oczekiwali pamiątki ponownego narodzenia się w nas Jednorodzonego Syna Twojego. Który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków.
Amen.

 ROZWAŻANIE:

„Leonio, dziś pomówię z tobą na temat: „Z ust niemowlątek i ssących doskonalą odebrałaś chwałę”. Szczytem powołania człowieka na ziemi jest oddać chwałę Bogu, jest to bowiem spełnienie woli Bożej. Bóg wydobył wszechświat z nicości dlatego tylko, by Sobie samemu oddać chwałę, a na drugim planie jest uszczęśliwienie stworzeń właśnie przez oddanie chwały Bogu. Ale zauważ Moje dziecię, Bóg pragnie chwały doskonałej – a więc chwały oddawanej mu całą siłą swojego jestestwa. Taką doskonałą chwałę odbiera Bóg z ust niemowlątek i ssących. Pierwszy okres życia Bóg-Człowieka na ziemi – okres niemowlęctwa Jezusa – był hymnem doskonałej chwały Boga, chwały, jakiej Mu dotąd nie oddawał nikt. Trójca Przenajświętsza byłą tak zachwycona, tak ujęta uwielbieniem miłości Niemowlęcia Jezusa, że przez wzgląd na to Niemowlęctwo Jezusa przyjmuje dotąd i do końca świata przyjmować będzie niemowlęta ludzkie, by je umieścić tuż u tronu swego i słuchać hymnu ich uwielbień. Czyż serce twoje, moja Leonio, nie drży z radości na myśl o tym, że niemowlęta przyjmuje Bóg do nieba nie dla ich zasług, ale dla zasług Jezusa. Czyż się nie cieszysz, że one nie są sądzone? Ciesz się, bo skoro całą duszą oddajesz się Bogu, by stać się niemowlęciem na wzór Jezusa, będziesz przyjęta do nieba dla Jego zasług, będziesz przyjęta z łaskawością ze strony Boga, który cię w Sercu Swoim umieści na wieki. Jeszcze jest wiele tajemnic, które ci chcę odkryć, bo w maleńkich mam upodobanie – one będą jakoby nic nie wiedzące według rozumienia świata, a tymczasem upodobało się Bogu takowym dać rozumienie.

Ojciec, wiedząc, że Jego nieroztropne dziecię idzie tam, gdzie grozi mu niebezpieczeństwo, stara się złemu zaradzić – upomina łagodnie, przedstawia zgodę, a gdy to nie pomaga, używa gróźb i kary, a gdy dziecko nieposłuszne, wbrew wszelkim zabiegom i staraniom ojca idzie zatonąć – ojciec wtedy rzuca się na ratunek, zwołuje innych na pomoc, własnym oddechem chciałby mu przywrócić życie.

Tak czyni Jezus. Z niewypowiedzianą łagodnością i słodyczą napomina, używa jednak niekiedy ostrych nakazów, czy zakazów, a gdy dusz, mimo wszystko idzie na własną zgubę, i wtedy Jezus idzie za nią, idzie aż na dno topieliska, wyciąga duchowego trupa, zniekształconego do tego stopnia, że trudno dopatrzeć się w nim rysów nawet ludzkich, i z miłością tuli do Swojego Serca, pragnąc rozgrzać własnym sercem zlodowaciałą duszę, chcąc własnym życiem ożywić to, co zamarło. Cieszy się Jezus, gdy w tej pracy chce mu ktoś dopomóc, gdy znajdzie się przy Nim dusza, która się ofiaruje za wszystko, byle tylko tej duszy przywrócić życie przez Jezusa.

Czyż nie robią tak ojcowie ziemscy? Ileż to razy, znalazłszy się sam na sam z niemowlęciem, pochylają się nad nim, pragnąc pieszczot maleństwa, opowiadają mu o troskach, których ono nie rozumie, a jednak przy maleństwie znajdują odpocznienie i ulgę. Jesteś niemowlęciem, nie rozumiesz tajemnic Moich cierpień – i nie zrozumie ich w całym tego słowa znaczeniu nikt. Żeby zrozumieć ból Jezusa, trzeba by być Jezusem, cierpieć to, co On cierpi.

Mówić chcę tylko z wybranymi, a przez nich chcę objawić światu cząstkę cierpień owej nocy. Noc ową tak często przeżywałem w Moim życiu. Przesuwała się ona przed Moją duszą w snach niemowlęcych, nawet wówczas, gdy anielskie chóry śpiewały nad Betlejem radosne „Gloria”. Wówczas dusza moja pełna była radości na myśl o chwale Ojca, doskonałej przez Wcielenie, a równocześnie ból srogi ściskał Mi Serce na widok dusz, które wiecznie pogrążone będą w nocy, bo nie szukały Słońca Sprawiedliwości, bo usuwały się od światła, które im ukazało zło i przestępstwa. Łzy Moje kryłem przed Moją Matką Niepokalaną, by nie ranić Jej Serca, ale Sam składałem z Siebie Ofiarę za tych, którzy mieli być zbawieni i za tych, którzy mieli być potępieni. Tak, składałem ofiarę także za tych, którzy mieli być potępieni, by wynagrodzić Bogu zniewagi, wyrządzone przez ich ciężkie, nieodpokutowane grzechy. Męka potępieńców – jakkolwiek straszna i wieczna – nie zdoła wyrównać zniewagi wyrządzonej Bogu, bo to męka stworzenia i to upadłego. Dlatego ogromu Moich cierpień nikt nie zmierzy, bo Ja cierpiałem za wszystkich i za każdego z osobna. Łącz się ze Mną w Moich cierpieniach, ofiaruj Ojcu Niebieskiemu Moje ukryte cierpienia – za ukryte grzechy, które ranią Moje Serce tym bardziej, że dusze ukrywają je i przed spowiednikiem, krzyżując Mnie skrycie w sercu pełnym plugastwa. Pobyt w takich duszach w czasie Komunii świętokradzkiej jest dla Mnie odnowieniem wszystkich katuszy owej strasznej nocy, spędzonej w więzieniu. Daj Mi odpoczynek w swoim sercu, odpłacę ci za to w wieczności.

Mój Jezu, pozwól, że rozpoczną dalszy ciąg pisania aktem modlitwy i posłuszeństwa. Chciałam ukryć na zawsze w sercu swoim łaski, którymi obdarzyłeś duszę moją, zanim zacząłeś mówić o drodze niemowlęctwa duchowego, ale ponieważ spowiednik polecił mi to zapisać, więc posłuchałam go w pokorze ducha, a Ty, mój Oblubieńcze, pociągnij na drogę niemowlęctwa duchowego dusze, które odwiecznie przejrzałeś i upodobałeś Sobie. Ja z nich najniegodniejsza pragnę przejść przez życie, pełniąc wolę Twoją, a jeżeli nią jest, bym i to zapisała, co ukryć pragnęłam, niech się stanę narzędziem w jej spełnieniu.


W czasie nowenny do uroczystości Bożego Narodzenia codziennie Pan Jezus ukazywał się mojej duszy w postaci maleńkiego Dzieciątka. Niezatarte zostały w duszy rysy Maleńkiego najpiękniejszego z synów ludzkich, owa piękność z żywością, opromieniona łagodnym, dziwnie pociągającym blaskiem. W trzecim dniu Nowenny, w czasie medytacji, kiedy znów ukazał się duszy maleńki Jezus na kolanach Matki Niepokalanej, zauważyłam, że trzymał w rączkach roztopioną kulę złota. Spojrzał na mnie, a potem zaczął obracać ową kulę, utoczył z niej pierścień zarzucił mi na palec i powiedział: Będziesz oblubienicą Niemowlęcia Jezus. Myślałam, że nikomu w życiu o tym nie powiem, ale Jezus widocznie chciał, bym tego nie kryła przed swym ojcem duchowym, bo mi to zawsze przypominał. Z Jego polecenia znalazło się i to na kartkach notatki”.