Dzień 7 - 22 grudnia



22 Grudnia

O Królu narodów, przez nie upragniony, kamieniu węgielny, który jednoczysz to, co rozdzielone, przyjdź i zbaw człowieka, któregoś stworzył z mułu.

Módlmy się:

Boże, Ty, widząc, że człowiek popadł w grozę śmierci, postanowiłeś go odkupić przyjściem Twego Jednorodzonego Syna; spraw, prosimy, abyśmy w pokornym i nabożnym wyznawaniu Jego Wcielenia, zasłużyli sobie także na uczestnictwo w Jego radości. Który z Tobą żyje i króluje na wielki wieków. Amen.

ROZWAŻANIE:

„Dzisiaj na jedno zwrócę uwagę. Dziecino Moja, nie myśl o przeszłości – powierz ja zupełnie Miłosierdziu Bożemu; nie myśl o przyszłości – powierz ją całkowicie Dobroci Bożej. Czyż niemowlę myśli o tym? Jedno zadanie masz do spełnienia – kochać Jezusa coraz więcej i coraz goręcej. Nie myśl o przeszłości, by się nią nie martwić. Wolno ci płakać przy Sercu twojego Jezusa, wolno żałować z miłości, ale wiedz, że miłość własna może się wślizgnąć nawet do najświętszych uczuć. Nie przywiązuj do niczego swojego serca, jedynie do miłości Jezusowej. Oddaj się pod kierownictwo Ducha Świętego. Jeżeli rozbudzi w twoim sercu żal, nie tłum go, ale nie zacieśniaj twojego serca, nie przestawaj w takich chwilach powtarzać Jezusowi, że Go kochasz. Posłuchaj – nic a nic nie zdoła zmniejszyć Mojej miłości względem ciebie, choćby cię świat potępił i odepchnął. Zawsze cię kochałem, nawet wówczas, gdy błądziłaś, bo przecież ci już raz powiedziałem, że w twoich grzechach złości nie było. Gdy dziecko zabłąka się, ale bez złej woli, matka nie odtrąca je od siebie, choćby nawet nogę złamało – na ręce zabierze, zaniesie do domu, czuwa nad nim i szczędzi kosztów, by dziecko całkiem przyszło do zdrowia. Ja tak postępuję – a nawet Moja dobroć dalej sięga, bo kiedy matka ziemska widząc, ze dziecko upomniane robi jej na złość i umyślnie idzie w niebezpieczeństwo, aby dokuczyć matce, chwyta za nóż, by go pchnąć w jej serce – matka wyrzeka się tego dziecka, choć ból ściska jej serce. Ja się nie wyrzekam, choć mnie nie jedne raz dusza przebije, ale ilekroć popełni grzech ciężki, choćby ich popełniła tysiące, nie wyrzekam się. Stoję przed dusza zraniony, zmiażdżony i błagam ją, Ja – Bóg – błagam o nawrócenie. Jeżeli dusza usłyszy Mój jęk błagalny i zdepcze go, powie, że woli potępienie, niż uniżenie się przede Mną – czy uwierzysz – Ja i wówczas nie ustępuję natychmiast, daję czas do namysłu, daje wyrzuty sumienia, czynię wszystko, co w Mojej mocy, byle tylko zdobyć duszę z powrotem – ostateczny wyrok potępienia wydaje dusza na siebie sama. Ja go tylko potwierdzam. Pomyśl zatem, co Ja czynię dla nawrócenia jednej duszy – a czynię to z miłości. Skoro więc zdobędę jakąś duszę, trzymam ją przy Sobie jako zdobycz miłości i nic Mnie nie zdoła od niej oderwać, nawet największe schorzenia, co się z trudem zdobywa, więcej się ceni, a Mnie jedna dusza kosztowała trud Kalwarii ze wszystkimi katuszami. Złóż twój ból miłości tu, w Moim Sercu i kochaj Mnie miłością ufną, a serdeczną, wylewną dla Mnie aż do rozrzutności. Za całą przeszłość twoja żądam miłości, a jeżeli zażądałem ofiary, jako zadośćuczynienia, uczyniłem to dlatego, by cię móc nagrodzić, by się móc pochlubić przed Ojcem Niebieskim, aż moja najmniejsza dziecina zdolna jest do każdej ofiary, jakiej od niej zażądam. Nie myśl o przyszłości. Nie myśl o tym, co cię spotkać może. Jest ktoś, kto obmyślił wszystko, który wybrał dla ciebie Aniołów i ludzi, którzy się tobą zaopiekują. Jest ktoś, kto odmierzył dla ciebie pokusy i łaski, trudności i pomoce – a uczynił to z miłości. Niemowlę nie troszczy się o jutro, spokojnie, ufnie powierza się kochającej matce.
Nie chcę przez to powiedzieć, by ludzie zaniedbywali swoje obowiązki i nie troszczyli się o wyżywienie osób, ich pieczy powierzonych – to byłoby spaczenie myśli Bożej. Chodzi o to, by duszom wskazać sposób, w jaki to czynić mają, co jest ich obowiązkiem. Nie czynić tego ze szkodą duszy – z zapomnieniem o rzeczy najważniejszej, o sprawie uświęcenia duszy – czynić zabiegi, ale spokojnie, ze wzrokiem utkwionym w niebo, z ufnością, że Bóg, najlepszy Ojciec, więcej myśli o swoich dzieciach, niż one same to potrafią. Im dusza więcej myśli o Bogu, o tym, by Mu radość sprawić świętym życiem, tym więcej Bóg myśli o tej duszy, by jej dostarczyć świętych środków, potrzebnych do życia. Czasem doświadcza lecz czyni to dlatego, by móc wynagrodzić dziecięce zaufanie. Tak samo ma się rzecz z życiem wewnętrznym. Dlaczego się przerzucać z drożyny z jednej na drugą? Czyż to szamotanie na wiele się przyda? Błagać Boga o poznanie własnej drogi i ufać, iż wskażę, że nią poprowadzi, że na niej znajdzie dusza uświęcenie. Niech całym twoim staraniem będzie miłość Boża, wzrost ustawiczny w tej miłości, zapomnienie o sobie, unicestwienie siebie.
Nade wszystko od dusz maleńkich domagam się ufności. Pragnę, by Mi zaufały, by Mi wszystko powierzyły – swoje kłopoty i troski, radości i nadzieje. Czyż sama nie postępowałaś tak w domu wobec matki? Jeżeli czegoś nie umiałaś zrobić sama, biegłaś do matki z myślą – mamusia to umie; jeżeli coś popsułaś, byłaś przekonana – mamusia to naprawi. O, jak Ja lubię tego rodzaju zaufanie. Jeżeli dusza zna swoją nicość, musi sobie na każdym niemal kroku powiedzieć – nic nie umiem, nie zdolną jestem do wykonywania jakiegokolwiek dobra – tylko niemowlęciem jestem, w którym tkwią energie życia, ale musi być ktoś, kto by dopomagał do rozwoju tego życia. Największą radość sprawia Mu dusza, jeżeli w takich chwilach naocznego poznania swej bezradności, ufa, że Jezus to zrobi, bo umie, bo może, bo mnie kocha, więc uczyni to dla mnie – On chce to uczynić, bo jest dobry, chce wspierać nędzę, bo jest możny. Takie ślepe zaufanie Jezusowi podbija Jego Serce, bo zaufanie zawieść nie może. A więc złóż całą swą ufność w Panu Jezusie. Niech ci się nic nie wydaje niemożliwym do osiągnięcia, bo Jezus wszystko może. Niech żadna dusza, nie mówi, że coś jest dla niej niemożliwe, że to było tylko dla świętych. Czy świeci własna mocą zdobyli cnotę, czy własna mocą stali się świętymi? To Jezus w nich działał, a czynił to dlatego, bo mu działać pozwolili, bo nie ufając sobie, ufali Jezusowi. To jest tajemnica działania Bożego w duszy, o jest sekret świętości. Wierz, moja droga, że Ja pragnę, by wszyscy ludzie byli świętymi, nie zabraknie Mi łask, by nimi móc obdarzać każdą duszę przeobficie i Kościołowi Memu nie zabraknie dla nich ołtarzy, byleby tylko ludzie chcieli mi ufać, byleby współdziałali z łaską, dlatego sekret świętości zdradzam, oznajmiam go ludziom przez duszę, która wierzy słowom Moim.
Kto pierwszy złożył za Mnie swoje życie w ofierze? Kto pierwszy za Mnie krew przelał? Niemowlęta – owe niewiniątka betlejemskie. Nie stało się to jedynie wskutek okrucieństwa Heroda. Ojciec Przedwieczny chciał Swemu Synowi Niemowlęciu dać ofiarę istot najmniejszych, z istot Jego wieku i to ofiarę krwawą, by zaznaczyć, że wyniszczenie Jezusa w wieku niemowlęcym równało się męczeństwu – a Niemowlę Jezus zasługuje na to, by Mu tego rodzaju ofiary składać. Wówczas, gdy słyszałem jęki konających niemowląt, myślałem o tobie Leonio, której miałem ukazać drogę niemowlęctwa o tym zastępie dusz, które wejść na nią miały. Nie przypadkiem to się stało, że ty pierwsza w Waszym Zgromadzeniu zaciągnęłaś się w szeregi dusz – ofiar i że przez ciebie rozpowszechnia się święty pobór w szeregi ofiar w Zgromadzeniu. Ja to sprawiłem, bo chciałem w tobie powtórzyć dzieje mego niemowlęctwa – pierwszej ofiary ze Zgromadzenia zażądałem od duszy, kroczącej droga niemowlęctwa. Posłuchaj, Niewiniątka – nie wiedziały dla kogo składają ofiarę z życia – nie szły na ofiarę dobrowolnie – bo były niezdolne do tego. W chwili ich śmierci jednak objawiłem im Siebie oraz wzniosłość ich ofiary, a kiedy po śmierci krzyżowej wstąpiłem do otchłani, pierwsi rodzice wysłali na Moje przywitanie owe niemowlątka, jako najmłodsze swoje potomstwo, które złożyło dla Mnie pierwociny swego życia, swoją krew. Tę krew, przelaną w męczeństwie rzucały one do stóp Moich, jako kwiaty niewinności i miłości. Mile przyjąłem ten hołd i zapragnąłem powiększyć zastępy maleńkich dusz ofiarnych. Dziecino – w niemowlęctwie duchowym można stać się męczennikiem, a to w sposób doskonalszy, niż to się stało udziałem niewiniątek, bo dobrowolnie, ze świadomością ofiary i wyniszczenia siebie. Ty znajdziesz męczeństwo w płomieniach miłości i w ofiarach, jakich zażądam od ciebie.”